powiedzmy, że mam ostatnio złe dni. złe tygodnie i złe miesiące. i wcale nie pomaga mi świadomość, że dysponuję zestawem idealnym: troskliwy chłopak + wyrozumiali rodzice + pies z miękką sierścią + dziwny kot + lajtowy semestr na uczelni. chyba z jakiejś wewnętrznej potrzeby buntu załapałam regularną deprechę no i tak się dołuję już jakiś czas. niby nie jest tak źle bo w sumie za bardzo tego po mnie nie widać, ale jest pewien aspekt tego mojego załamania, którego nie mogę pozostawić samemu sobie i z którym zaczynam oficjalnie walczyć. chodzi mi oczywiście o stagnację na tym blogu :) a zatem, panie i panowie, wszem i wobec ogłaszam, że właśnie zaczynam publiczną walkę z wiosenną (toż to szok) deprechą w sposób iście wspaniały-bo nową notką na blogu! teraz po proszę o fanfary, może jakieś oklaski i darmowy poczęstunek iii.. możemy zaczynać kurację!
yyy..no dobra, nie przygotowałam się i moją antydepresyjną sesję rozpocznę od.. depresyjnego zestawu.. no ale czerń jest taaaka fajna.. ok, nie ważne. może dla odmiany coś o moich ciuchach. sukienka to wyjątkowy zakup. zdarzyło wam się kiedyś żeby zaplanować sobie co chcecie kupić, a potem wejść do pierwszego sklepu, zobaczyć tą rzecz i nabyć ją? ja miałam tak tylko raz. tą rzeczą była właśnie ta sukienka. znajoma zawiadomiła mnie o super imprezie 3 dni przed stawiając przy okazji restrykcyjne warunki: żadnych dżinsów, tylko ładne sukienki. czy ta jest ładną to już kwestia gustu, ale na pewno było bardzo tania i dobrze leżała. no i była czarna. czego chcieć więcej???
buty natomiast zostały zakupione w bardziej standardowy sposób, tj. zaplanowany i zrealizowany po latach. no dobra, może nie po latach, ale czaiłam się na nie jakieś ładne pół roku. przegapiłam kilka świetnych aukcji na allegro, a w trakcie kilku innych padł mi internet (oczywiście sekundę po zakończeniu działał już perfekcyjne..) ale ostatecznie udało mi się zaopatrzyć w pierwszą w moim życiu parę nieużywanych conversów. w sumie cieszyłabym się bardziej gdybym trzeciego dnia po zakupie nie została w nich wrzucona do kałuży (jak można pójść w białych, nowych conversach na p.i.w.o...!?!), ale nie narzekam. kilka godzin szorowania we wrzątku i są prawie jak nowe! a zresztą. co to za białe buty, które nie są pobrudzone? no właśnie. dlatego moje są! :)
sukienka: new yorker %
koronkowa bluzka: zara, allegro
katana: vintage
szal: prezent z włoch
conversy: allegro
torba: quazi %
kolczyk: i am
foty: oczywiście niezastąpiony kot.
PS no i , łał, jak ja niesamowicie prezentuję tą, niezwykłej urody, reklamówkę.. *facepalm*
DO "happy- setu" dodałabym jeszcze zadowolenie z tego, co widzisz w lustrze (bo zapewnie nie inaczej :). Nie smutaj, wiosna przyszła!
OdpowiedzUsuńja chodzilam do psycho jeszcze - pomoglo, kurcze zadnej dobrej rady nie dam:( trzymaj sie, trzymam kciuki za poprawe :)
OdpowiedzUsuńsukienka jest boska :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńfajnie wyglądasz, bardzo ładnie. Wiesz, wiosenna depresja u Ciebie to nie wyjątek, łapie wiele osób. Ale można skutecznie to leczyć :)Trzymaj się :*
OdpowiedzUsuńjuż jedna rzecz w tej sukience jest genialna (zamek), a jeśli dodać jeszcze koronkę, to w ogóle czad. :))
OdpowiedzUsuńMnie też podoba się połączenie sukienki z koronką:-)
OdpowiedzUsuńNa depresję nie pomagają słowa w stylu:"czemu ja jestem smutna, przecież powinnam się cieszyć", "weź się w garść, zobacz jakie masz fajne życie" itp. One tylko jeszcze bardziej dołują. Czasem trzeba dać sobie czas na przeżycie smutku...
Kotowa, bardzo się cieszę że napisałaś notkę... regularnie Cię podglądam ;)
OdpowiedzUsuńStylizacja świetna, Ty to masz pazur kobietko :)
pozdrawiam!
wpadlam przez przypadek na twoj blog i jestem b.mile zaskoczona. switne pomysly plus mily dla oka background ze zdjec;) okazuje sie, ze studiujemy tuz obok siebie (wydz.lekarski pozdrawia;) do zobaczenia w przelcie miedzy pasazem a strabucksem! zapewniam, ze zagadam:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Magdalena.
Aaaaaa! Nie mogłam się doczekać Twojego powrotu! Kocie uszy do góry i czekam na następną notkę;)
OdpowiedzUsuńi ogon koci tez do gory :) Czekam na kolejne wpisy, bo juz bardzo mi ich brakowalo, troche przez to usycham....
OdpowiedzUsuńShafali
dłuuuuuuuuuuuuugo Cie nie było! nieładnie tak:D
OdpowiedzUsuńświetny zestaw i zdjęcie trampek!
każdy czasem łapie doła, czasem zdarza się głębszy, trzeba mocniej powalczyć:) na poprawę humoru obejrzyj sobie własne zdjęcia, jesteś piękną, zgrabną, młodą dziewczyną w fajnie dobranych ciuchach, sama radość!
OdpowiedzUsuńAGACIOR: no właśnie, że żadnej wiosny nie ma! i jak tu się stresować.. :)
OdpowiedzUsuńSANNA'S LAND OF ILLUSION: czasem pocieszam się tym, że faktycznie nie jestem w tym sama, ale... słabo działa :(
BAŚKA: ajć, zapomniałam dopisać, że koronka to osobny element :)
EPSILON: to fakt, w moim przypadku czas jest najlepszym lekarstwem, tylko kurczę, u mnie ta deprecha objawia się nerwicą, a to jest kurczę zwyczajnie fizycznie męczące :(
KLAUDIA, ANIJA, SHAFALI: w tej sytuacji mogę tylko przeprosić za moją nieobecność :):* ah, no i oczywiście podziękować za to ciepłe przyjęcie-aż chce się wracać dziewczyny! :))
ASSONNATA: hahaha, to może nie pomóc ;D ale spróbuję :P może jakieś ciepłe wakacyjne foty pomogą.. :)
MAGDALENA: ooj, to możemy się tam nie spotkać, zajęcia mam prawie wszystkie w ogrodzie botanicznym, trochę w rynku i czasem na wydziale chemii (przy moście grunwaldzkim), za to przy pasażu możesz z dużym prawdopodobieństwem trafić na mojego chłopaka :) bo weterynaria ma sporo zajęć przy pasażu. może wstawię tu jego zdjęcie żebyś wiedziała za kim patrzeć :P:P PS a zdradzisz na jakim jesteś kierunku/roku? bo mam sporo znajomyc na medycznej :)
nie ma to jak dołować się bez celu i powodu. też czasem załapuję takie klimaty. w dodatku ta pogoda sprzyja dołowaniu się...
OdpowiedzUsuńwyglądasz wspaniale! te zielone kolczyki baaardzo do Ciebie pasują :)
trzymaj się, nie dawaj się deprechom!
OdpowiedzUsuńa wyglądasz pięknie, sukienka niesamowita jest :)
Cudowny szal.
OdpowiedzUsuńI podoba mi się połączenie koronkowej bluzki z sukienką:)
Ps. Zdradzisz z jakim wokalistą tańczyłaś na koncercie :P?
Paulina
Mam nadzieję, że nastrój depresyjny w końcu przejdzie, ale jeszcze taka pogoda sama zniechęca do uśmiechu, Zestaw bardzo fajny, sukienka świetnie na Tobie leży ;-)
OdpowiedzUsuńCzasem tak bywa, że i deprecha człowieka dopadnie, niestety :( bo i jeszcze tej wiosny nie ma, a być powinna ! :) ale głowa do góry, przyjdzie czas i na wiosne :) (taką mam bynajmniej nadzieję:) ). Sukienka leży fantastycznie i podoba mi się połączenie koronkowej bluzki z sukienką w takim kontraście z conversami :) p.s. Czyżbyś zapuszczała włosy ?:) / daria
OdpowiedzUsuńale jesteś sexi kocica, i dobrze żeś trampy dobrała , bo nie jest zbyt wyzywająco:D najsssssssssssss
OdpowiedzUsuńdepresja zwykle jest niewidoczna dla innych, człowiek podświadomie się maskuje,
OdpowiedzUsuńspójrz na życie z dystansu, niektóre rzeczy warte są angażowania, inne można sobie odpuścić, będzie łatwiej :))
niezła kieca! :D
Wyłałam Ci maila :)
OdpowiedzUsuńLAFF: poprawka: ten kolczyk, drugi zgubiłam :P
OdpowiedzUsuńMEKINKING: jestem twarda! dam radę! (taaa..:P)
PAULINA: ahhh... :)) z wokalistą kamp!'u.
MODOMANKA: też mocno wierzę, że w końcu przejdzie.. :)
DARIA: oooj tak, ta pogoda na pewno mi nie pomaga :( a co do włosów to same się jakoś tak zapuścił ;P ale już mam ich dość, na dniach wybieram się do fryzjera.
SZAFA MADZIARY: takie słowa z twoich ust (z twojej klawiatury może raczej ;) to miód na moje zbolałe serce ;D
6ROOVE: tylko co mam sobie odpuścić, bo wybór jest ciężki-loda, czy czipsy.. ;P
SANNA: już sprawdzam :)
Troskliwy i niezastąpiony nie zauważył u Ciebie żadnej depresji ;/ no i masz żadnej nie mieć ! I nie ścinać się znowu depresyjnie tylko mieć radosne długie włosy! A zdjęcia jednak ładne i nadawały się do dodania i Ci ludzie piszą, że sexi. Też bym Ci napisał, ale jak raz to zrobiłem to mi komć usunęłaś jako zbyt perwersyjny :D Dziwny KOT ?! o_O :*
OdpowiedzUsuńnie mam do ciebie siły troskliwy misiu... ;)
OdpowiedzUsuń