Mam to do siebie, że wszystko szybko mi się nudzi, muszę ciągle coś w sobie zmieniać, kombinować żeby móc spokojnie spojrzeć w lustro.
Dlatego dzisiaj coś zupełnie innego.
Bluzkę ukradłam z szafy mojej mamy, jest trochę wygnieciona, ale to dlatego, że zdjęcia były robione pod koniec dnia. Spodnie w oryginale były normalnej długości (a nawet trochę za długie),
ale oczywiście musiałam coś z nimi w końcu zrobić (kupiłam je 6 lat temu! to były moje najlepsze spodnie, żadne inne nie wytrzymały tak długo, był też bardzo wygodne). Napoczątku zrobiłam z nich rurki, potem rybaczki, aż w końcu zdecydowałam się na cięcie ostateczne. Podkolanówki podkradłam dziadkowi (sic!),spokojnie, był nieużywane. Ktoś przez przypadek kupił mu za mały rozmiar, na szczęście w porę to zauważyłam i je przechwyciłam ;) Korale to też łup, kolejna rzecz pozostawiona u nas w domu przez ciocię (jeszcze się nie zdażyło, żeby wyjeżdżając od nas czegoś nie zostawiła, zawsze z korzyścią dla nas ;) Została jeszcze kopertówka. Żałuję, ze nie zrobiłam jej osobnego zdjęcia po otwarciu bo najlepsze jest w niej to, że ma milion przegródek. W sam raz dla kogoś niezdecydowanego. Czyli mnie!
koszula-promod
spodenki-zara
trampki-targ
kopertówka-vintage
Piękne nogi :*
OdpowiedzUsuńKOT :*
które..? :3
OdpowiedzUsuńNo Twoje te z podkolanówkami :*
OdpowiedzUsuńależ ty odważna, że tak eksperymentujesz z ciuchami. efekt zawsze jest powalający ;]
OdpowiedzUsuńMarlena.
KOT: mmm..:P
OdpowiedzUsuńMarlena: nie zawsze wychodzi (komentarz mojego filipa do powyższego stroju: jakieś to dziwne ;P) ale warto próbować, a nóż widelec coś fajnego się wykombinuje! ;)