niedziela, 27 września 2009

57-z pamiętnika wygnańca.

24.09.2009r. dzień pierwszy:
jak nazwa pamiętnika wskazuję stalam się wygnańcem. wypędzono mnie z domu i skazano na dalsze edukowanie się w niejakim wroclawiu. po przyjeździe siadam na kanapie i dochodzi do mnie, że tą noc spędzę tu sama. umieram, a potem wychodzę do pasażu na zakupy. wracam z nową torebką i jest mi lepiej.
25.09.2009r. dzień drugi:
07:00 pobudka. spadam z lóżka i już wiem, że to będzie dobry dzień. z grubsza ogarniam mieszkanie, zbieram smieci, które rozsypalam na klatce schodowej, jem sniadanie na pryzstanku autobusowym i czekam na 128. szybko wracam do mieszkania i zostawiam klucze dla lusi (i tak dobrze, że w ogóle sobie o tym przypomnialam). wracam na przystanek i wpadam do autobusu. na immatrykulacji przysypiam. ze snu wyrywa mnie dziewczyna, której wlasnie wręczają indeks. ma ass'a na wierzchu. zaczynam wątpić w moje poranne przeczucia..po odebraniu indeksu zupelnie się wylączam udając, że slucham wykladu o regeneracji organizmów. na tescie z angielskiego walcze ze sobą ('nie spij, nie spij, nie spij..'). wracam do mieszkanka i czuję się jakbym pomylila lokale. uspakajam się kiedy spod sterty kartonów, toreb i reklamówek wychyla się twarz lusi. przyjechali. poznaję jej przyjaciólkę-martynę i chlopaka-sparrow'a. dostaję szklaneczkę domowego wina i czuję, że kocham tych ludzi. po ogarnięci lawiny bagażów jakie przyjechaly razem z tą wesolą gromadką wybieramy się 'na miasto'. wieczorem wydajemy pięniądze sparrowa w errorze, a następnie moje w żabce. przeklinam moje poranne przeczucia. w mieszkaniu kontynuujemy naszą integrację.
szafa 5

szafa 4

nic tak nie lączy jak wspólne pomaganie innym dlatego na glos odczytujemy listy do bravo girl i staramy się znaleźć rozwiązania na trudne sytuacje życiowe tych biednych ludzi ('znudzily mi się wszystkie pozycje seksualnie jakie znam' ania 12 lat). zmęczeni naszą charytatywną dzialnoscią odprężamy się oglądając zmagania żulów z klodą zaciekawieni innowatorską techniką przenosznie roweru 'bokiem'. ostatecznie padam okolo trzeciej nad ranem.
26.o9.2009r. dzień trzeci:
lazimy, gadamy, jemy itd.

szafa 3

szafa 2

szafa 8
(próbowalam udowodnić, że jestem wyższa i..noo...nie wyszlo)

po poludniu zostaję w mieszkaniu i czekam na lolo, a oni jadą do jakiejs ikeji. kiedy wracają jestem swiadkiem najslodszego widoku swiata.

szafa 6

szafa 1

lolo wpada, mówi jedno zdanie i czuję się jak w domu. wieczorem wybieramy się razem z jej rodzinką na specjlany pokaz tańczącej fontanny. fontanna się postarala bo wystąpila do muzyki z gwiezdnych wojen i carmina burana. wracamy unoszeni przez tlum.

szafa 7

jako te studentki siedzimy do nocy i gadamy o niczym. jest przyjemnie i już czuję, że to będzie dobry rok...

dzień trzeci:
szara koszulka: orsay
biala koszulka: bershka
spodnie: zara %
sweter: c&a
buty: prezent
torba: quazi %

foty: ja i martyna

niedziela, 20 września 2009

56-ostatki.

UPDATE!
moja kiecka w TROSZECZKĘ innym wydaniu :) co prawda na razie przeglosowana jako kit, ale wmawiam sobie, że to przez źle dobrany przez panią anię rozmiar..;) w każdym razie dziękuję mojej bunny za podeslanie mi linku do strony ;*
KLIK


ostatnie dni w domu, ostatnie beztroskie chwile, ostatnie kontemplacyjne spacery z psami, teraz zacznie się...prawdziwa zabawa! ;) w ten czwartek wylatuję z rodzinnego gniazda i na dobre zasadzam się w mim wrocławskim lokum. współlokatorki ostatecznie skompletowane (yay!), łóżko zakupione, kącik urządzony. nic tylko wyjeżdżać, ale.. nie wiem, czy chcę. ja już tęsknię za rodzinką, a co będzie kiedy naprawdę wyjadę..?

póki co zostawiam ten jakże smutny i trudny temat, mam jeszcze kilka dni żeby się nimi wszystkimi nacieszyć i psychicznie przygotować do rozstania. tymczasem serwuję Wam mój dzisiejszy strój. kieckę kupiłyśmy wspólnie z mamą, chodziłam w niej trochę, a potem zupełnie o niej zapomniałam. wpadłam na nią dzisiaj szukając czegoś ciemnego co pasowałoby mi do łąki (rajtek w sensie). uznałam, że razem nie wyglądają tak źle i zmusiłam tatę do uwiecznienia tego w postaci zdjęć. patrząc na foty na tle rzędu samochodów i rusztowań nachodzi mnie myśl, że mógł sie bardziej postarać, ale dzięki mojej 'profesjonalnej' obróbce zmiany koloru samochodów na bardziej neutralny i nadmiernemu użyciu narzędzia znanego pod nazwą 'blur' nie wygląda to chyba tak strasznie ;) jeszcze tylko wspomnę o butach. kiedy mama wróciła ostatnio z zakupów standardowo zaczęłam przekopywać reklamówki i trafiłam na pudełko z butami. serce zabiło mi mocniej kiedy przeczytałam nazwę sklepu. simple. pokochałam ich od kiedy po tygodniowych poszukiwaniach studniówkowej sukienki idealnej trafiłam u nich na kieckę moich marzeń. widziałam wcześniej podobną w topshopie, ale nawet nie marzyłam, że kiedyś będę miała coś co choćby ogólnym zamysłem będzie ją przypominało. ale ja nie o tym. rzecz w tym, że nie zawiodłam się, z piskiem (taaak..) wywaliłam buty z pudełka i zrobiłam w nich honorową rundę dookoła dużego pokoju. tak właśnie kończą buty, które moja mama kupuje dla siebie. na moich nogach. mamo, kocham Cię ;)
no dobrze, to teraz przejdźmy do zdjęć:

szafa 1

szafa 3 szafa 4

szafa 2

tunika: monnari
rajtki: h&m
buty: simple
marynarka: zara
torebka: vintage

foty:tata

piątek, 18 września 2009

55-jesienne porządki.

witam wszystkich z pięknego i słonecznego wrocławia! :) siedzę w swoim wysprzątanym mieszkanku i muszę przyznać, że wygląda o niebo lepiej niż przed rozpoczęciem porządków. roboty jest jeszcze sporo, ale nie poddajemy się. w tym nawale pracy (taaa..) udało mi się na chwilę dorwać do filipkowego laptopa żeby wrzucić tu jakieś zdjęcie. niestety jedyny program graficzny jaki jest tu wgrany to paint..musiałam zmniejszyć w nim zdjęcia i dlatego wygląda to marnie, ale trudno, coś ładniejszego wrócę po powrocie. mój strój to ponownie strój clowna (czemu ja się tu zawsze tak ubieram!), ale potrzebowałam czegoś wygodnego do sprzątania. pozostałe dwa zdjęcia to widok na mój i łucji pokój oraz artystyczne (he,he) ujęcie kuchni, enjoy ;)

szafa 1

szafa 2

szafa 3

koszulka: prezent
jak zwykle bluzka z orsay'a
leginsy: chyba h&m
kapciochy: sklepik w moim mieście

foty: moja kot, reszta ja

poniedziałek, 14 września 2009

54-co słychać..?

u mnie różnie. obecnie jestem lekko chora, dojadam resztki z urodzinowej imprezy rodzinnej,kibicuję, a w chwilach słabości daję się wyciągnąć kotowi na jakiś wieczorny spacer. jutro lub w środę jadę znowu do wrocławia, trzeba zapłacić rachunki, zjawić się na spotkaniu ludzi z mojego kierunku i przeprowadzić casting. w sobotę szaleństwo w ikei.
a co dzisiaj? dorabianie kluczy, jakiś szybki obiad, kosmetyczka i dentysta. robię ze sobą co mogę póki jeszcze jestem na miejscu. we wroc najmniejsza odległość będzie kilometrową przepaścią. tutaj w 5 minut jestem jestem na drugim końcu miasta.
ehh..będę tęsknić za tym miejscem..

deser

kibic/ć patula

zestaw kibica:
koszulka pink floyd (czyli jedyna rzecz w mojej szafie z czerwono-białym motywem)

zestaw zmarzniętego piechura:
koszulka: ta sama
szara kamizelka: sh, next
bluzka: orsay
spodenki: vitnage, gap
buty: prezent
ponczo: vintage
czapa: ?

foty: moje kot, jedzonka ja.

czwartek, 10 września 2009

53-dzień jak co dzień..

szafa 2 szafa 6

szafa 3

szafa 1

szafa 4

szafa 5

1.2.3. 'odstrzeliłam się' na klasowe wyjście do..szkoły. odwiedziliśmy kilku nauczycieli, ehh..wspomnienia..podejrzewam, że będzie im nas brakować, w końcu nie często zdarza się klasa, która sama błaga o dodatkowe godziny lekcyjne z chemii, biologii, a nawet (o zgrozo!) fizyki..
4. szybki obiadek własnej roboty. nie jem spaghetti z rozmarynem, ale bazylia właśnie wyszła, a jako urojona artystka/estetka musiałam zwieńczyć dzieło.
5. no nie mogłam nie zrobić mu zdjęcia, nie mogłam :3 moje biedne piesio było dzisiaj cały ranek jakieś osowiałe (łatwo poznać, że coś z nim nie tak, to ten moment kiedy czujesz, że ktoś wyłączył wiatrak. po prostu timon przestał machać ogonem). okazało się, że miał lekką niestrawność. nie pytajcie skąd wiem (nie, nie z ruchów jego ogonka).
6. no i wieczorny wypad na aerobik. do teraz żałuję..;)

pozostając w jakże ciekawym temacie dotyczącym mojej osoby dodam, że chyba jestem chora. patrząc na te zdjęcia wnioskuję, że to wstrętne coś dopadło mnie tuż przed aerobikiem bo wyjątkowo marnie wyszłam na zdjęciu..;)

bluzka: green point (całkiem zapomniałam, że ten sklep istnieje!)
spódnica: vintage
pasek: solar
buty: bershka
torebka: vintage
okulary: i am
korona: kolejny prezent od kota ;)


foty: te, na których jestem-kot, pozostałe-ja

środa, 9 września 2009

52-zmiana.

nastąpiła dziś pewna zmiana w moim życiu. co prawda niewielka, ale jednak. teraz zamiast 18, będzie 19.. ;)

z okazji urodzin sprawiłam sobie prezent w postaci jakże narcystycznej sesji zdjęciowej. oczywiście od razu wdziałam butki, które dostałam dziś od kota z nadzieją, że trochę w nich pochodzę. nic z tego. jak na złość gorąco i słonecznie. ehh ta pogoda..nigdy taka jak trzeba :)

szafa 1 szafa 4

szafa 3 szafa 2

szafa 5 szafa 7

i wersja zmodyfikowana z powodu temperatury

szafa 6

koszulka: vintage, esprit
spódniczka: h&m
rajty: ?
szare buty: prezent
białe buty: prezent
różowe okrycie: monnari
torebka: vintage

foty: kot

PS Wam życzę miłego dnia, a sama czekam aż w końcu poczuję, że naprawdę mam dziś urodziny.
:)

poniedziałek, 7 września 2009

51-przyjazd.

no i już po worcławskim weekendzie. wszystko poszło jak trzeba. łucja jest dokładnie tak przyjemną osobą jaką wydawała się być po lekturze bloga (i brata oczywiście też ma sympatycznego ;), mieszkanie jest 'do życia', a kot zaliczył histologię. czego chcieć więcej? odblokowania konta na photobuckiet'cie, ot co!

pogoda we wroc była tragiczna, a ja na nią jak zwykle nieprzygotowana. dlatego w niedzielę byłam zmuszona wrzucić na siebie wszystko co było pod ręką. nawet jeśli oznaczało to noszenie skarpet w roli rękawiczek..



wracając do domu wstąpiliśmy do ikei żeby kupić kilka niezbędnych rzeczy do mieszkania (takich jak szczotka do kibla za 4 zł:), a przy okazji dostałam też od mojego kota przedpremierowo prezent urodzinowy. uwielbiam mieć urodziny ;P
a teraz idę trochę pomęczyć rodziców, całe dwa dni ich nie widziałam, jest dużo do opowiedzenia ;)

bluzka: promod
sukienka: h&m
marynarka: zara
getry: bershka?
buty: h&m
skarpety: carry
torebka: vintage

fota: kot

piątek, 4 września 2009

50- wyjazd.

uuh..oczywiscie photobuckiet musial mi zablokowac zdjecia akurat dzisiaj, dzien przed wyjazdem, na ktorym nie bede miala internetu wiec nie bede w stanie nic z tym zrobic..poza tym nie moge uzywac polskich znakow bo kazdy jest skrotem do jakiejs operacji komputerowej (sfiksowana klawiatura)..ah, no i kolejna kandydatka na wspollokatorke odmowila, a ja mam potezna migrene i nie wiem jak jutro rano wyrobie z gielda podrecznikow (musze zdazyc na pociag do wroc, a gielda niestety nie trwa pietnascie minut..-_-).
i tym oto milym akcentem (he, he ) zegnam sie z Wam, drodzy czytelnicy, na kilka dni. do zobaczenia, szczescia zycze!
:)

czwartek, 3 września 2009

49-zaległości.

olśniło mnie dzisiaj. przypomniałam sobie, że gdzieś, kiedyś, ktoś zaprosił mnie do tych blogowych zabaw. w jednej z nich chodziło o pokazanie miejsca, w którym 'blogujemy', w drugiej o wyznanie 10 faktów ze swojego życia, o których czytelnicy jeszcze nie wiedzą. całkiem fajna sprawa, nie wiem czemu wyleciało mi to z głowy, już nadrabiam! :)
otóż miejsca, w których tworzę i dodaję notki, mam dwa. pierwsze jest w moim pokoju i nie jest nim stanowisko przy biurku ;) najlepiej pracuje mi się po prostu leżąc na łóżku. wiem, wiem, pełno na nim poduszek, kocyczków i wzorków w stylu 'mała księżniczka', ale co ja poradzę, że w tym mi dobrze..:) zawsze muszę mieć pod ręką stertę poduszek i koców bo nigdy nie wiem, w którą z nich będę chciała się wtulić i którym kocem owinąć ;) no i koniecznie jedna poduszka pod laptop (jeśli kładę go na siebie) po okropnie grzeje.

Photobucket
Photobucket
Photobucket


miesce drugie stylem zupełnie odbiega od pierwszego. jest raczej minimalistyczne no i jest w nim komputer z prawdziwego zdarzenia (nie cierpię tego klekocącego laptopka!:). gdybym mogła używałabym tylko tego, ale niestety stoi on w pokoju mojego brata więc jestem skazana na jego łaskę lub niełaskę :/ na szczęście przeważnie pory 'nieodpartej chęci korzystania z komputera' rzadko nam się pokrywają więc nie jest tak źle ;)

Photobucket
Photobucket

ok, wiecie już gdzie bloguję to teraz pora na kilka, dotyczących mnie, głupot:

1. mam manię natręctw. uderzam palcami o palce w ściśle określonej kolejności, nie stawiam lewej nogi na miejsca, w których pękła płyta chodnika (prawą koniecznie), liczę sylaby w zdaniach, a potem ich liczbę zamieniam na jakiś rytm (jeśli ilość sylab jest za mała/za duża żeby sensownie zakończyć rytm wkurzam się), zawsze po posmarowaniu kromki chleba masłem 'zdejmuję' jego wierzchnią część (no mówię wam, ZAWSZE jest za dużo..), etc..nie chcecie wiedzieć co jeszcze..
2. panicznie boję się rozmawiać w języku innym niż polski. ten strach bynajmniej nie ma oparcia w tym, że żadnego innego języka nie znam ;) ale nawet jeśli wiem, że potrafię to i tak wolę się rozpłakać niż coś powiedzieć..
3. no właśnie. często płaczę. co prawda ostatnio udało mi się nad tym choć trochę zapanować, ale kiedyś były z tego niezłe komedie ;)
4. nie wsiądę do samolotu. no po prostu nie i koniec. kiedyś, po pewnym nieciekawym locie, jakaś klapka zapadła w moim mózgu i od tej pory odpuściłam sobie już 6 lat wakacji w miejscach nieosiągalnych samochodem.
5. mam biały pas w takewondo ;)
6. przez 7 lat chodziłam do szkoły muzycznej. grałam na fortepianie (niestety przez ogromną ilość godzin jaką spędzałam w szkole muzycznej musiałam zrezygnować z zajęć takewondo, gdyby nie to na pewno nie skończyłabym na białym pasie ;). dzięki prywatnym lekcjom gram też na gitarze.
7. jestem okropnie sentymentalna. nie potrafię po prostu wyrzucić starej, NIEPOTRZEBNEJ rzeczy, wszystko składuję, mam już niezłą rupieciarnię w pokoju ;)
8. chyba chcę zrobić sobie tatuaż. zastanawiam się nad tym od 5 lat, ale nadal nie wymyśliłam nic sensownego co mogłabym sobie wytatuować, więc póki co..czekam.
9. przez 8 lat śpiewałam w chórze. nie byle jakim bo najlepszym w polsce (w swojej kategorii). zwiedziłam dzięki niemu kawał świata i poznałam mojego kota :)
10. uwielbiam czytać książki i jest to chyba jedyna rzecz, dla której jestem w stanie nie spać całą noc. no, może poza scrubs'ami..;P

tyle. nie wiem, czy było to specjalnie ciekawe, ale nic innego nie przyszło mi do głowy. a teraz lecę zapakować rzeczy do nowego mieszkania! do jutra.

środa, 2 września 2009

48-popołudniem..

..wybraliśmy się z kotem na krnovski zamek. nie, normalnie nie chodzę po górach w szpilkach, ale akurat tego dnia miałam je na sobie, a że była to jedyna okazja do zdjęć to szybiuctko podmieniłam buty i powyginałam się przed obiektywem. oczywiście po kilku minutach stchórzyłam i resztę zdjęć mam w trampkach ;)
no i jak widać zima jeszcze na dobre się nie rozpanoszyła, ale ja zimowych skarpet już nie zdejmuję. tak w razie czego..

Photobucket Photobucket

Photobucket

Photobucket

kamizelka: vintage
podkoszulek:intimissimi
spodenki: wrangler, vintage
buty: deichman
pasek: nie mam pojęcia, wypytam mamy
plecak: znaleziony!

foty: kot

i jeszcze co nieco z mojej codzienności:
dzisiaj nasza 'kandytatka' ogląda mieszkanie, autentycznie się stresuję, musi, MUSI się zdecydować! :)
w czwartek mój kot mnie opuszcza. jedzie do wroc na egzamin, dojeżdżam do niego w sobotę (pojechałabym od razu w czwartek, ale w sobotę rano mam giełdę podręczników, na której muszę zostać..) iiii..spotykam się z łucją w NASZYM mieszkaniu! :D tak się cieszę, że nie wiem jak to ubrać w słowa, musi Wam wystarczyć 'BARDZO'. już powoli zaczynam układać dialogi (zawsze tak mam, że gdy na coś czekam to w głowie piszę sobie tysiące scenariuszów na tą sytuację) i kompletować pierdółki do mieszkania. czas je urządzić!
tymczasem zalegam przed komputerem próbując ogarnąć forum mojego kierunku (taaaak..na naszej klasie..) i z tego co widzę to jestem już z nimi wszystkimi umówiona na jakieś spotkanie. ok :)
a w przerwach między tym wszystkim powolutku, powolutku zastanawiam się co ubrać na szafiarskie spotkanie we wrocławiu. w końcu zostało tylko 44 dni..;)

PS czy Wam też zniknęły z panelu (przy dodawaniu postów) ikonki wyrównujące tekst/zdjęcia??

wtorek, 1 września 2009

47-zima, zima, zima..

..pada, pada śnieg. no może niezupełnie, ale to, że kilka dni temu byłam zmuszona do takiego stroju przeraża mnie. nie jestem jeszcze gotowa na jesień, a tu już zima na termometrze???

Photobucket

sweter: reserved
bluzka: queen
spodnie: zara
buty do jazdy konnej: prezent
skarpety: carry
naszyjniki: prezenty

fota: tata

PS jutro kandydatka na współlokatorkę ogląda nasze mieszkanie. bardzo proszę trzymać kciuki żeby przed wejściem oślepiło ją światło, wtedy jakoś damy radę ukryć pewne 'niedoskonałości' ;)